Wchodząc do niemieckiego sklepu 15 listopada, czyli w samym środku jesieni nie ma już ozdób a'la liście, sztuczne kwiaty, jeże ani innych atrybutów jesieni. Jest za to morze świeczek, lampeczek, gwiazdek, świątecznych torebek i wszystkiego co wskazywałoby, że święta już za tydzień. Z jednej strony to nie jest takie złe, bo wspaniały świąteczny klimat zaczynam czuć z ponad miesięcznym wyprzedzeniem, ale z drugiej to jakieś takie dziwne. Oczywiście z chęcią wykupiłabym połowę tych ozdóbek. Bo patrząc przez pryzmat bloga wszystko tak pięknie wyglądałoby na zdjęciach, zresztą od dawna właśnie tym sugeruję się robiąc wnętrzarskie zakupy. Tym razem skończyło się na kilku świeczkach, złotej, drucianej misie na owoce i lampce w podobnym stylu, ale prócz tego miałam w ręce piękne świąteczne kubki, rondelek, od cholery drobnych ozdób, pościel a nawet kolczyki-mikołaje i kolczyki-renifery.
Zapaliłam 3 świeczki, moją nową lampkę, zaparzyłam herbatę i zajadam pieczone kasztany bo to wbrew pozorom nadal jesień.
Pieczone kasztany
Składniki:
- jadalne kasztany
Przygotowanie:
Mogli by się powstrzymać chociaż do grudnia z tymi ozdobami, nie daj boże iść z dzieckiem do sklepu wszystko by chciało;
OdpowiedzUsuńjak dorośli wszystko by chcieli to nie wyobrażam sobie co muszą przeżywać rodze z dziećmi :)
Usuńjak ja kocham tego bloga :)
OdpowiedzUsuńco prawda jestem bardzo młoda ale ostatnio polubiłam gotować gdyż przestawiłam się na zdrowy tryb życia ♥ robiłam już chyba 4 przepisy i jestem mega zadowolona
http://roksanafashionist.blogspot.com/